Peeling znajduje się w pomarańczowym, plastikowym, odkręcanym pudełku. Opakowanie nie powala wyglądem, ale jest praktyczne. Po wykorzystaniu produktu można pudełeczko wykorzystać np jako pojemnik na kolczyki wkrętki lub cokolwiek innego :)
Opakowanie zawiera 200 g produktu.
Podstawowym składnikiem jest naturalny cukier trzcinowy.
Peeling należy do serii Pomarańczowa skórka, czyli ma eliminować cellulit. Samo stosowanie takich kosmetyków cellulitu nam nie usunie, a ja niestety w moim postanowieniu "być w formie" odniosłam porażkę (ale planuje powrót), więc pod tym kątem nie będę oceniać.
Niestety produkt szybko znika z opakowania :(.
Cena to ok. 17-20 zł.
Podsumowując, peeling spełnia swoje zadanie: wygładza i nawilża oraz dodatkowo pięknie pachnie. Niestety cena w stosunku do wydajności wydaje mi się zbyt duża (ale czasem można zaszaleć).
Moja ocena: 4,5/5.
Wygląda apetycznie ;) i na pewno też świetnie pachnie...
OdpowiedzUsuńMusi mieć cudny zapach !! :))
OdpowiedzUsuńPotwierdzam :) zapach wciąga, jest znacznie lepszy niż prawdziwy grejpfrut :)
OdpowiedzUsuńZapach to dla mnie bardzo ważna rzecz, jeśli chodzi o kosmetyki. Czasem nawet nie zwracam uwagi na to, czy kosmetyki spełnia swoją funkcję, tylko skupiam się na zapaszku :3
OdpowiedzUsuńw ogóle nie znam kosmetyków Bielendy, wiec może na pierwszy ogień tak grapefruit :)
OdpowiedzUsuń